Niedawno pojawiły się w mediach doniesienia, o rzekomej współpracy między siecią blockchainową RippleNet, a międzynarodowym systemem płatności międzybankowych – SWIFT. Jak się okazało – były to jedynie błędne plotki.
SWIFT: „Ripple? A komu to potrzebne”
Jak poinformowały media – SWIFT jest w trakcie opracowywania nowego standardu płatności. Jednak w tym konkretnym przypadku europejski gigant wykorzysta jedynie „tradycyjne metody".
Wprawdzie
RippleNet nie jest powiązany w żaden sposób z
kryptowalutą Ripple, jednak często bywa, że korzystne dla korporacyjnego blockchaina informacje, odbijają się w pozytywny sposób na detalicznej cenie
tokenu XRP.
Pogłoski przybrały na sile, gdy do mediów trafiła wiadomość, iż SWIFT ogłosił nowy standard płatności międzynarodowych –
GPI. Tracker został zastosowany do wszystkich płatności w sieci liczącej 11000 banków z ponad 200 krajów! Wówczas spekulowano, że około 4000 banków uzyska dostęp do kluczowych produktów firmy Ripple.
Plotki zostały jednak bardzo szybko zdementowane przez europejskiego giganta międzynarodowych płatności międzybankowych. Przedstawiciele spółki oświadczyli, że „obecna modernizacja nie ma kompletnie nic wspólnego z siecią RippleNet.”
Ripple vs SWIFT – walka tytanów
Choć współpraca z Ripple dałaby wiele korzyści obu stronom (a przede wszystkim placówkom bankowym i ich klientom), wiemy już, że zbyt prędko do niej nie dojdzie. Mówi się bowiem, że
SWIFT widzi w Ripple ogromnego konkurenta, gdyż ten rozwija się w błyskawicznym tempie (tylko w tym roku rozpoczął współpracę m.in. z hiszpańskim Santanderem).
Przedstawiciele giganta są sceptycznie nastawieni do efektywności technologii blockchain w międzynarodowych płatnościach.
Newman – szef bankowości w spółce stwierdził:
Blockchain nie jest łatwy do skalowania. Wszystkie dotychczasowe zapowiedzi przez banki o swoich projektach płatności blokowych są jedynie projektami wewnętrznymi, bądź dwustronnymi – pomiędzy bankami. Zwiększając skalę zyskujemy coraz większą złożoność!