11 lipca bieżącego roku w serwisie informacyjnym atlas.bitmarket.pl pojawiło się oświadczenie Marcina Aszkiełowicza (dyrektora spółki Kvadratco) skierowane do klientów serwisu Bitmarket.
Żadna z osób, które zarządzały na przestrzeni lat giełdą Bitmarket, nigdy nie defraudowała środków Klientów. Jestem przekonany o swojej uczciwości i dobrej woli i będę jej bronił w trakcie postępowania sądowego.
– rozbrzmiewa pierwszy akapit wpisu.
Błędy w zarządzaniu
Aszkiełowicz tłumaczy, iż obecne problemy są wynikiem sytuacji nadzwyczajnych oraz licznych błędów popełnianych przez osoby zarządzające giełdą. Podaje również, że Bitmarket borykał się z trudną sytuacją już od pierwszych dwóch lat swojej działalności, zaraz po przejęciu z Aftermarket. Dyrektor Kvadracto wspomina również o włamaniu hakerskim, w wyniku którego z kilku kont technicznych oraz kont użytkowników zginęło
ponad 600 BTC. Zaznacza również, iż sprawę kradzieży prowadziła wówczas olsztyńska delegatura PG Policji.
W sprawie powyższych okoliczności w najbliższych dniach złożę szczegółowe zeznania w prokuraturze prowadzącej postępowanie przygotowawcze.
– dodaje Aszkiełowicz.
Ujemne saldo środków – z czego wynika?
Zgodnie z wydanym komunikatem przybliżone saldo Bitmarketu już
2017 roku wynosiło
2300 BTC. Dyrektor Kvadracto twierdzi, że został pozostawiony z problemem ogromnego deficytu przez osoby wówczas znajdujące się w zarządzie giełdy. Zarzeka również, iż przez ostatnie
2 lata próbował robić wszystko, co było w jego możliwościach, by wyprowadzić firmę z trudnej sytuacji, w której się znalazła.
Dziesiątki rozmów z inwestorami, spotkań i pomysłów rozwoju, nie przyniosły niestety poprawy sytuacji. Galopujący wzrost kursu kryptowalut zmuszał nas niejednokrotnie do podejmowania niekorzystnych działań w celu utrzymania płynności giełdy. Do ostatnich dni żyłem nadzieją, że uda się uniknąć tej katastrofy – dla setek Klientów i mojej osobistej. Jestem na skraju wytrzymałości fizycznej i emocjonalnej. Zaszczuty i ścigany przez poszkodowanych Klientów.
– twierdzi prezes Bitmarketu
Sam na tonącym okręcie...
Aszkiełowicz kieruje również prośbę o wybaczenie do klientów serwisu. Tłumaczy, że podtrzymywał się nadzieją, iż firmie uda się wyjść na prosto.
Mogę teraz tylko prosić o wybaczenie, cierpliwość i prawo do obrony. Nie byłem i nie jestem oszustem. Zostałem zostawiony przez wspólników sam, na tonącym okręcie, naiwnie wierząc, że uda się nim dopłynąć do portu.
– tym oto akcentem kończy się wypowiedź.
Zobacz również:
Prezes IGBiNT wypowiada się w sprawie zamknięcia giełdy BitMarket