
Podobno kataloński polityk Carles Puigdemont prosi o darowizny w Bitcoin. Wszystko po to, aby ominąć kontrole organów nadzorczych. Mówi się, że fundusze przekazywane mają być osobom, które zmuszone były opuścić Katalonię po tym jak rząd hiszpański zahamował niepodległościowy zryw.
Katalonia idzie z duchem czasu?
Carles Puigdemont, były prezydent Katalonii, prosi o datki w kryptowalutach po to, by trudniej było prześledzić przepływy finansowe z i do katalońskiego przywództwa „na uchodźctwie”. Ponoć informacja ta pojawiła się na stronie internetowej poświęconej zbieraniu pieniędzy na rzecz zesłanych „promotorów Republiki Katalonii”. Zdaniem użytkowników portalu Reddit sytuacja ta rzeczywiście miała miejsce – post został jednak szybko usunięty. Artykuł zawierać miał też portfel Bitcoin, na który należało słać datki. Nie ma pewności, czy należy on do katalońskich przedstawicieli. Od czasu pojawienia się adresu w Internecie wpłynęło na niego 81 000 Bitcoinów. Bilans końcowy portfela wyniósł 51 176 BTC. Strona umożliwiająca zbieranie funduszy zarejestrowana jest w małym karaibskim kraju Saint Kitts i Nevis.
Według El Confidential zebrane kryptowaluty mają przede wszystkim na celu wsparcie prawne i proceduralne zbiegów politycznych, którzy pociągani są do odpowiedzialności przed hiszpańskimi sądami. Puigdemont jest podobno zaniepokojony bezpieczeństwem tych osób, więc planuje wydawać zgromadzone pieniądze także w tym obszarze.
Szara strefa polityki
Strona do wpłacania datków stworzona została jeszcze w kwietniu. Jedną z osób odpowiedzialną za projekt jest Peter Sunde, współtwórca Piratebay. Sunde został skazany na rok więzienia i grzywnę kilka lat temu za przyznanie się do winy w sprawie dotyczącej praw autorskich w Szwecji. Na stronie internetowej opisano istnienie niezależnej rady, która gwarantowałaby, że zebrane fundusze zostały przydzielone na planowane i ogłaszane przedsięwzięcia. Zarządzanie techniczne będzie regulowane przez zasady „oszczędności i przejrzystości". Ponadto planuje się przeprowadzenie rocznego audytu zewnętrznego pieniędzy, który następnie zostanie opublikowany do publicznej oceny.
Jak donosi El Confidential „nie przedstawiono raportu na temat zarządzania funduszami" od ponad sześciu miesięcy. Dodatkowo na stronie nie ma żadnych informacji o tym, kto należy do „niezależnej rady”.